wtorek, 1 września 2015

"Cyrk Nocy" Erin Morgenstern



Trochę trudno się do tego przyznać, ale jako dziecko cholernie bałem się cyrków. Nie lubiłem tamtejszej atmosfery, a idea siedzenia w namiocie pełnym ludzi, ze żwirem na ziemi i oglądanie cudów tego świata jakoś nie napawała mnie ekscytacją. I to co oni robili tym zwierzętom! Kiedy pokazywalui kulisy cyrku i klatki w jakich trzymano zwierzęta ten sześcioletni szkrab jakim byłem popłakał się(Łukasz obrońca zwierząt od małego bachora :")) Jednak Le Cirque des Reves odwiedziłbym z chęcią . 


Po "Cyrk Nocy" Erin Morgenstern sięgnąłem z powodu pochlebnych opinni zasłyszanych od innych ksiązkożerców. Nie było to jednak to, czego po tej  lekturze się spodziewałem. Czy było to dobre, czy złe zaskoczenie? Dowiecie się czytając dalej.

Bohaterów pozanajemy kiedy są jeszcze dziećmi, jednak już wtedy ich losy zostają ze sobą splecione. Co najciekawsze nawet się nie znają. Są jedynie narzędziami w rękach potężnych magików, którzy mają ochotę na odrobinę rozrywki. Towarzyszymy im podczas dorastania; poznajemy metody jakimi są szkoleni. A jednocześnie obserwujemy to jak zagubieni są. Jedno z nich znosi katusze, inne całe dnie siedzi zamknięte pod kluczem, a jeśli wychodzi to tylko ze swoim nauczycielem. Nie mają zielonego pojęcia po co to robią(swoją drogą czy jest na przykład czerwone pojęcie? o.O) jedyne co wiedzą, to to, że mają wziąć udział w jakimś pojedynku. I tyle. Na czym będzie on polegał? Kto będzie ich przeciwnikiem? Czy będzie on na smierć i życie? Tej wiedzy im poskąpiono. Dodam jeszcze, że gdy pojedynek się zacznie nawet nie zostaną o tym powiadomieni. Prawda że przewybornie? Do tego uczestnicy pojedynku są powiązani z tajemniczym Le Cirque des Reves. Cyrkiem, który nie przypomina żadnego z istniejących na świecie, który pojawia się znikąd, gdzie chce i kiedy che, otwarty jest jedynie po zmierzchu, zatrudnia najlepszych artystów z całego świata a utrzymany jest jedynie w bieli i czerni. Równolegle z wątkiem głównym poznajemy historię trójki ludzi, którzy również są bądź będą powiązani z cyrkiem( akcja powieści dzieje się na przestrzeni wieeeeeelu lat). Tymi osobami są Chandresh Lefevre, który rzeczony cyrk nocy założy, razem z emerytowaną baletnicą, bliźniaczkami- celebrytkami oraz aspołecznym architektem; Bailey Clarke który odkrywa cyrk jako dziecko, i poświęca całe życie odnalezieniu tajemniczej rudej dziewczynki, z którą się tam spotkał, no i zegarmistrz Friederick Thiessen, który stworzył zegar do Cyrku, a po kilku latach został pierwszym reveur(miłośnikiem cyrku). Swoją drogą zakończenie jego wątku jest jedną z nielicznych rzeczy, która zaskakuje w powieści Morgenstern.

Ufff, chyba napisałem wszystko. Teraz czas przejść do właściwej recenzji. Szczerze mówiąć "Cyrk Nocy" mnie nie porwał, racja czytało się go szybko, jednak nie był książką która jakos wyróżnia się na tle innych. W dużej mierze jest to sprawka nieciekawych głównych bohaterów. Serio, zapowiadają się całkiem nieźle, jednak okazują się nijacy i nudni. Zresztą to tyczy się wszystkich postaci które tutaj spotkamy, no może oprócz Tsukiko i bliźniaków Gizmo i Szkraba(rudzielcowe love <3). Pozytywnie za to zaskakują niezwykłe opisy miejsc. Są one barwne i szczegółowe do tego stopnia, że cyrk pojawia się nam kawałek po kawałku przed oczami. A "Cyrk Nocy" prezentuje miejsca niezwykłye, i pięke. Naprawdę, jest to ten element książki, który absolutnie mnie urzekł. Niestety nie był on na tyle dobry by wyciągnąć powieść nad poziom przeciętniaka. Co nie zmienia faktu, że z całego serca pragnę, by Le Cirgue les reves istniał naprawdę. No, pozachwycałem się trochę nad opisami, to teraz możemy wrócić do mojej ulubionej czynności czyli NARZEKANIA(serio KOCHAM to). Wątki poboczne, są tak nudne, że czytając je miało się ochotę zamknąć książkę, i patrzeć na ścianę, serio to dostarczało więcej rozrywki niż spotkania z Herr Thiessenem, bądź Lefevrem. Miło odcinał się Bailey, którego historia potrafiła miejscami wciągnąć, za to jej zakończenie... O MÓJ BOŻE ZABIERZCIE TO ODE MNIE PROSZĘ, BO "NIE WYTRZYMIĘ"(tak, wiem nadużywam dużej litery). I tak jak zakończenie wątku zegarmistrza, w przeciwienstwie do reszty opowieści z nim powiązanej było najlepszym punktem ksiązki, tak to co zostało zrobione z Baileyem woła o pomstę do nieba. A jedyna intrygująca, ciekawa postać Tsukiko(Gizmo i Szkrab również są świetni, ale dorastają na naszych oczach w wątku głównym) nie doczekała się poświęconym sobie rozdziałom(are you kidding us Erin?). Na co mogę sobie jeszcze popsioczyć... o! Już mam! Baśniowość, a konkretnie jej brak. Czytanie tej książki miało być magicznym baśniowym przeżyciem. I co? Dupa, nic więcej. Jest to rozczarowanie tym bardziej, że uwielbiam bajkowe klimaty(zwłaszcza ze szczyptą makabry swoją drogą) a tu ich nie uświadczymy. Napięcie jest budowane stopniowo, jednak kiedy dochodzimy do punktu zapłonu spodziewana bomba okazuje się tylko pukawką z papieru. Pisząc po ludzku, zakończenie nie zaskakuje, jest przynudne, nijakie i niezbyt oryginalne. A sama historia to oklepany już romans w najgorszej postaci. Ona i on, dwie strony barykady, różne strony w odwiecznym konflikcie, i łączące ich uczucie. To już byyyyłooo...
Do tego często przedstawione lepiej. Naprawde nie przepadam za wątkiem miłosnym w roli głównego trybika fabuły, zwłaszcza gdy ten romans jest po prostu mdły. Jakież to piękne! Jakie dramatyczne! Jakie... oklepane. Naprawdę dajmy sobie spokój.

Podsumowując, "Cyrk Nocy", to przeciętne, klasyczne love story ze szczyptą magii w tle. Jednak poza barwnymi opisami nie ma on za wiele do zaoferowania. Ode mnie dostaje ona 5,5/10

Swoją drogą ksiązkę kupiłem na aros.pl za siedem złotych. Jeśli macie ochotę ją kupić tutaj macie link: http://aros.pl/ksiazka/cyrk-nocy

Dane
Wydawnictwo: Świat Ksiązki
Ilość Stron: 432
Rok Wydania: 2012
Autor: Erin Morgenstern

1 komentarz:

  1. Wiele dobrego słyszałam o tej książce. Widać, że Tobie akurat nie przypadła do gustu, ja się mimo wszystko jednak skuszę

    Zapraszam do mnie http://stacja-ksiazka.com.pl/

    OdpowiedzUsuń